Barcelona moimi oczami, czyli gdzie można smacznie zjeść i co trzeba koniecznie zobaczyć! :)


podróże / środa, 12 sierpnia, 2015
Tegoroczne wakacje spędziłam w przeuroczej, słonecznej i wspaniałej Barcelonie. Gdy od razu tam przyjechałam, pozazdrościłam swojej siostrze, Oli, że mogła spędzić tam całe pół roku!

To dzięki niej wiedziałam, które miejsca warto odwiedzić. Pokazała mi nie tylko kuchnię, ale i hiszpańską kulturę. Podczas mojego tygodniowego pobytu od Hiszpanów mogłam nauczyć się przede wszystkim spokoju. Hiszpanie potrafią celebrować codzienne przyjemności. Dla nich nawet zwykłe wyjście na lunch to czas, gdzie świętują i cieszą się ze wspólnie spędzanego popołudnia. Piją wino, śmieją się z przyjaciółmi, jedząc pyszne hiszpańskie potrawy! W dzisiejszym poście pragnę zabrać Was w podróż po wspaniałej Barcelonie. Pokażę Wam, gdzie zjeść wspaniałe potrawy, oczywiście w rozsądnej cenie. Co należy zobaczyć i zwiedzić będąc w Barcelonie. Mam nadzieję, że poświęcicie chwilę czasu i przeniesiecie się ze mną na chwilę do tego przeuroczego miejsca!
Zapraszam na podróż po Barcelonie:

1. DINO PAN:
Jeśli macie ochotę na śniadanie, które da Wam energię na cały dzień, koniecznie wybierzcie się do Dino Pan! Świeżo wyciskany sok z pomarańczy, pyszna aromatyczna kawa, a do tego chrupiące i maślane croissanty. Do wyboru są również pyszne i chrupiące bagietki z różnymi dodatkami. Ja postanowiłam próbować wszystkiego co jest związane z kuchnią hiszpańską, więc wybrałam bagietkę z ziemniaczaną tortillą! Pyszności!
2. SATAN’S:  Na kolejne śniadanie wybrałyśmy się do Satan’s. Tam zjadłyśmy pyszną grzankę z rostbeef’em z jajkiem w koszulce, a do tego oczywiście kawa (bez niej nie uznajemy poranka :)). Miejsce to mimo, że znajduję się niedaleko tętniącej życiem La Rambli jest idealnym miejscem, gdzie możesz przyjść, zjeść pyszne śniadanie i poczytać dobrą książkę!
 3. TERESA CARLES:
To miejsce na długo zostanie w mojej pamięci. Nie dlatego, że odwiedziłam je pierwsze w kolejności i musiałam czekać 45 minut na stolik, ale dlatego, że w tym miejscu odkryłam, że kuchnia wegetariańska to nie tylko liście sałaty i nudne warzywa na parze. To miejsce miało swój niezapomniany klimat, gdzie można było zjeść zdrowo, pysznie i szybko (okej, nie biorę tu pod uwagę czekania na stolik). Jednak jak mówiłam w Hiszpanii nikt się nie spieszy i celebruje posiłek, więc i my postanowiłyśmy zrobić to samo.
W Hiszpanii bardzo popularne są ‘MENU DEL DIA’. Zamawiając zestaw 2 lub 3 dań obiadowych zapłaci się mniej, niż wybierając i łącząc dania z karty. Oto co my wybrałyśmy w ‘Teresie Carles’:
Na przystawkę wybrałyśmy wytrawny krem kokosowy z nektarynkami i sałatkę owocowo-warzywną z serem kozim i sosem miętowym.

 Na obiad zamówiłyśmy hamburgera sojowego z sosem holenderskim, grillowanymi warzywami i mango oraz miseczkę quinoi ze szpinakiem, bakłażanem, pieczarkami, jajkiem sadzonym i pesto z suszonych pomidorów.
Takie desery były idealnym zakończeniem naszego pobytu w ‘Teresie Carles’. Zupa z arbuza z melonem i lodowa tarta orzechowa polana czekoladą z sezamem w karmelu.
Byłam w niebie!
4. LA FoNDA: Kolejnym przystankiem na mojej kulinarnej mapie Barcelony była urocza i elegancka LA FoNDA. Tam również skorzystałyśmy z Menu del dia i zajadałyśmy się wspaniałymi przysmakami. Jeśli będziecie w Barcelonie koniecznie tam zajrzyjcie. Każdy znajdzie coś dla siebie!

 Na przystawkę (całkiem sporą jak widać na zdjęciu) wybrałyśmy quiche z łososiem i salsą z pomidorów.
 Obiad natomiast był dosyć klasyczny: roladki z kurczaka z jamon’em (popularną hiszpańską szynką) i serem w sosie musztardowym i do tego ryż.
Deser po raz kolejny ukoronował cały obiad: Czekoladowa tarta z musem z malin i sosem waniliowym!
5. FOCACCERIA TOSCANA: W Barcelonie są oczywiście miejsca gdzie można zjeść szybko. Poza tym każdy z nas ma ochotę od czas do czasu na coś niezdrowego. My na pizzę i pyszne patatas bravas wybrałyśmy się do Focacceria Toscana.

 
6. TACOS TACOS: Trochę Meksyku w Barcelonie też nie zaszkodzi. Odwiedziłyśmy Tacos Tacos, aby spróbować ciekawych połączeń smakowych kuchni meksykańskiej. Do pysznych tacos były podane oczywiście sosy (bez niej kuchnia meksykańska nie ma racji bytu!). To dzięki sosom można było podrasować swoje taco pod względem pikantności. Skala mocy sosów: od jednej do trzech papryczek na bazie papryczek jalapeno czy habanero. Ja oczywiście wybrałam ten najłagodniejszy, a moja siostra zmieszała wszystkie sosy razem!
 
7. BIRRAS&TAPAS:
Hiszpania słynie ze swoich prostych przekąsek czyli tapasów. Obok mieszkania mojej siostry znajdowało się miejsce, w którym serwowano najprzeróżniejsze tapasy: od słynnych patatas bravas po kalmary w cieście. My tym razem wybrałyśmy się na lunch, gdzie spróbowałam chyba najpopularniejszego hiszpańskiego dania: PAELLI! Jestem ogromną fanką owoców morza, więc muszę przyznać, że byłam zachwycona (i tak najedzona, że nie mogłam się ruszyć!).  Ola natomiast wybrała słynne patatas bravas w towarzystwie chorizo (popularna kiełbasa hiszpańska z wędzoną papryką) i sosem rosa!

 
8. MAKAMAKA
Nazwa tego miejsca kojarzy się z popularnym fast-foodem i ma z nim faktycznie coś wspólnego. Właśnie tutaj można zjeść pyszne i zdrowe burgery! Połączenia smakowe były naprawdę szalone (kto pomyślałby, żeby połączyć mango, kurczaka i sos miętowy w burgerze?) Do wyboru były również hamburgery wegetariańskie (ja właśnie na takiego się skusiłam). Wybrałam Mr. Nice Guy: burgera sojowego z awokado, mango, kiełkami, serem mozzarella w bułce pełnoziarnistej. Ola natomiast skusiła się na The Dude: tradycyjnego burgera z wołowiną, pomidorami, kozim serem i bekonem.  Również w tym miejscu poznałam smak Clary: czyli piwa połączonego z Fantą cytrynową. Jeśli ktoś nie lubi gorzkiego smaku piwa, takie połączenie na pewno mu się spodoba!
Do hamburgerów wybrałyśmy nieziemsko chrupiące frytki z parmezanem i czosnkiem!

9. LA BOQUERIA:
Tym razem pokazuje Wam miejsce, gdzie nie tylko możecie coś zjeść, ale gdzie przede wszystkim możecie kupić potrzebne składniki do ulubionych dań. La Boqueria to wielki targ, gdzie znajdziecie wszystkie rodzaje owoców, warzyw jakie sobie tylko zamarzycie. Ogromny wybór ryb, owoców morza i wszelkiego rodzaju mięsa sprawił, że czułam się jak w raju! Koło takiego miejsca nie się przejść obojętnie!

 10. EL BOSC DE FADES: 

Co po katalońsku oznacza Las Wróżek. Niezwykły klimat tego miejsca sprawił, że przenieśliśmy się w zupełnie inne bajkowy świat. Mimo, że tuż obok znajdowała się tętniąca życiem La Rambla, tutaj można było znaleźć spokój! To właśnie tutaj wybrałyśmy się na pyszną Sangrię, czyli typowe hiszpańskie słodkie wino! Na zdjęciu nie udało mi się niestety uchwycić tego wspaniałego klimatu. Nie macie wyjścia: musicie przyjechać do Barcelony i odwiedzić to miejsce, które znajduję się tuż obok Muzeum Figur Woskowych!

Mam nadzieję, że chociaż odrobinę zachęciłam Was do podróży po Barcelonie. Mnie ten wyjazd zainspirował przede wszystkim kulinarnie. Postanowiłam Wam pokazać trochę tej hiszpańskiej kuchni i planuję odwzorowywać dania, które miałam okazję spróbować w Barcelonie. Oby Was również zainspirowała ta relacja do eksperymentowania z nowymi smakami i produktami!
Mam dla Was jeszcze kilka zdjęć z mojego pobytu. Zrobiłam ich tak dużo, że musiałam się koniecznie podzielić i nie chciałam o niczym zapomnieć!
 I kto by pomyślał, że jesteśmy siostrami! Zupełnie różne 🙂
Spacer w pełnym słońcu wzdłuż Barcelonety!

 W Parku de la Ciutadella zakochałam się od razu!
Montjuic: ogród kaktusowy i piękny widok na morze.

 Ogród kaktusowy i kolumna Kolumba.
 Dom Gaudiego i pyszna sałatka w restauracji Salterio!
Karuzela w parku rozrywki na Tibidabo (z tych wszystkich atrakcji chyba tylko na to bym weszła ;))

Wspaniałe wzgórze Tibidabo, gdzie mamy widok na całą Barcelonę! Podziwiam samą siebie, że tam weszłam, mimo swojego ogromnego lęku wysokości! Niesamowity widok!
Do barierki nie doszłam, ale i tak było pięknie! 🙂
Jestem w chmurach!
Churros! Ciasto smażone z sosem czekoladowym (prawdziwa bomba kaloryczna – warta grzechu) i kościół na Tibidabo 🙂
Pyszne w 100% owocowe lody – truskawkowe i marakuja z mango! Na upał – najlepsze 🙂

Jeśli nie masz zdjęcia przy Sagrada Famillia to znaczy, że nie byłeś w Barcelonie! Moim zdaniem to jedno z piękniejszych budowli na świecie. Jestem pod wrażeniem ludzkiej pracy! 🙂
Camp Nou też odwiedziłam i zdjęcie z piłkarzami zrobiłam!
 Z takim właśnie widokiem ukończyłam 21 rok życia! Muszę przyznać, że życzę każdemu, żeby miał taką niespodziankę jaką ja miałam! Totalnie zaskoczona i nieziemsko szczęśliwa! 🙂
A na plaże tylko za miasto! Z daleka od tłumów, piękne piaszczyste plaże i wspaniałe morze! Platja de Castelldefels!
Od czwartku do niedzieli na Placa de Catalunya można było podziwiać wspaniałe tańczące fontanny!
Goodbye Barcelona! See you soon! 🙂

2 Replies to “Barcelona moimi oczami, czyli gdzie można smacznie zjeść i co trzeba koniecznie zobaczyć! :)”

Komentarze są wyłączone.